niedziela, 12 stycznia 2014

Miniaturka

X-mas in the Curse of the Bloody Lily



         - Ile można na ciebie czekać? – mruknął Gerard, kiedy dotarłem w końcu pod jego dom.
- Nie mówi mi tylko, że sterczałeś tyle czasu pod drzwiami. – Chłopak przygwoździł mnie lodowatym spojrzeniem. – Zwariowałeś?! – krzyknąłem. – Będziesz chory, głupku. Właź do środka.
Way bąknął coś do siebie pod nosem, przekraczając próg. Pokręciłem głową z rezygnacją i wszedłem zaraz za nim do mieszkania. Chłopak ściągnął niedbale buty z nóg, po czym udał się do kuchni, nawet nie spoglądając za siebie, aby sprawdzić czy jestem już w domu i zamknąłem drzwi.
         Trochę było mi smutno z powodu jego oschłego zachowania. Naturalnie nie było to nic nowego, ponieważ Gerard zawsze był niezwykle skąpy w okazywaniu jakichkolwiek pozytywnych uczuć, lecz miałem nadzieję, że niemal dwa tygodnie rozłąki sprawią, że przynajmniej okaże w jakiś sposób skąpy skrawek radości. Tymczasem nawet nie posłał mi niemrawego uśmiechu.
         Obcowanie z tym człowiekiem na jednej płaszczyźnie wydaje się być wręcz niemożliwe, niewykonalne. Mimo wszystko jednak jakoś daję radę, a nawet sprawia mi to radość, Gerard jest po prostu… Gerardem, a na to rady nie ma.
- Jak było u babci? – zapytał, zalewając kubki wrzątkiem.
- Nudno – skrzywiłem się. – Pomagałem jej trochę w przygotowaniach do świąt, aby swoje móc spędzić tutaj, z tobą. Większość czasu piekła, a ja sprzątałem dom, stroiłem choinkę i wieszałem łańcuchy gdzie popadnie.
- Fajnie. – Postawił przede mną naczynie z parującą kawą.
Czułem, jak stoi z tyłu, lecz nie odwróciłem się. Skoro on nie potrafi okazać mi w normalny sposób swoich uczuć, ja też mogę zacząć go ignorować. Miałem nadzieję, że moja postawa wywrze na nim odpowiednie wrażenie i wywoła pożądane przeze mnie reakcje.
         Kiedy poczułem ręce Gerarda krzyżujące się na mojej klatce piersiowej, a jego nos w zagłębieniu mojej szyi, uśmiechnąłem się lekko w duchu.
- Stęskniłem się – mruknął przymilnie. – Bardzo – zagarnął mnie mocniej do siebie, całując w obojczyk.
Przymknąłem powieki, wplatając delikatnie palce w jego włosy. Zjechałem powoli dłonią na kark chłopaka, ściągając bardziej ku sobie.
- Ja też. Przecież wiesz – szepnąłem.
- Wiem – pocałował mnie, kiedy odchyliłem się bardziej do tyłu. – Nie chciałbyś iść na górę? – mruknął mi do ucha.
Spojrzałem na niego z nieśmiałym uśmiechem na ustach i pokiwałem głową, wstając szybko z krzesła, aby zarzucić mu ręce na szyję. Naparłem gwałtownie na jego wargi, będąc spragnionym tych miękkich ust. Gerard zaśmiał się cicho, zamykając mnie we własnych ramionach.
- Cieszę się na te święta – powiedział tak cicho, że niemal niedosłyszalnie.
- Cieszysz się – powtórzyłem z niedowierzaniem.
- Tak.




***


To miała być miniaturka na święta, ale całkowicie o niej zapomniałam i odnalazłam dopiero dzisiaj w notatkach na telefonie XD Stwierdziłam, że szkoda by było, gdyby leżała w wersji roboczej i nie ujrzała światła dziennego, mimo że jest niedopracowana, a czas oraz okoliczności akcji są strasznie naciągane. Po prostu na maksa przesłodzona świąteczna miniaturka, no! Nie chciałam także, abyście bez ani jednej notki czekali tyle na rozdziały Lilii, więc…


Co treść tego posta miała na celu? Zwyczajnie chciałam pokazać chyba inne oblicze Gerarda. Niby zimny i lekceważący, ale poprzez zdawkowe pytania chciał pokazać, jak bardzo za Frankiem tęsknił. Z jednej strony obojętność, lecz jakby czytać między wierszami – wielka miłość tłumiona przez niechęć wykazania pewnego rodzaju słabości, bo przecież tak podobne zapędy mój kochany Way definiuje :3 Mam nadzieję, że wam się podobało, bo mnie osobiście rozczuliło XD Chyba to pisałam, jak miałam okres ;_; Do zobaczenia za… prawie tydzień :>

5 komentarzy:

  1. Aww, właśnie takich bohaterów kocham - niby oschły drań, a tak naprawdę bardzo emocjonalny, tylko może nie do końca umiejący to pokazać. Było słodko i bardzo dobrze, trochę fluff'u od czasu do czasu nikomu nie zaszkodzi :)
    MxMS

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Nie zgadłaś. Nie popłakałam się, bo nie miałam ku temu powodów. Cholernie namęczyłam się pisząc poprzedni komentarz xDDD

      Usuń
  3. Bardzo fajne. Właśnie takiego Gerda lubię-niby oschły, ale taki romantyczny, miły i w ogóle...
    Było bardzo słodko, uroczo i po prostu przecudnie. Jaka szkoda, że to tylko miniaturka :(
    Czekam na rozdział Lilii
    BulletproofBlade
    http://welaughasdie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Aw aw aw, jakie słitaśne to to. Wracaj do nas, Dasiu! :*

    OdpowiedzUsuń