X-mas
in the Curse of the Bloody Lily
-
Ile można na ciebie czekać? – mruknął Gerard, kiedy dotarłem w końcu pod jego
dom.
- Nie mówi mi tylko, że
sterczałeś tyle czasu pod drzwiami. – Chłopak przygwoździł mnie lodowatym
spojrzeniem. – Zwariowałeś?! – krzyknąłem. – Będziesz chory, głupku. Właź do
środka.
Way bąknął coś do siebie pod
nosem, przekraczając próg. Pokręciłem głową z rezygnacją i wszedłem zaraz za
nim do mieszkania. Chłopak ściągnął niedbale buty z nóg, po czym udał się do
kuchni, nawet nie spoglądając za siebie, aby sprawdzić czy jestem już w domu i
zamknąłem drzwi.
Trochę
było mi smutno z powodu jego oschłego zachowania. Naturalnie nie było to nic
nowego, ponieważ Gerard zawsze był niezwykle skąpy w okazywaniu jakichkolwiek
pozytywnych uczuć, lecz miałem nadzieję, że niemal dwa tygodnie rozłąki
sprawią, że przynajmniej okaże w jakiś sposób skąpy skrawek radości. Tymczasem nawet
nie posłał mi niemrawego uśmiechu.
Obcowanie
z tym człowiekiem na jednej płaszczyźnie wydaje się być wręcz niemożliwe,
niewykonalne. Mimo wszystko jednak jakoś daję radę, a nawet sprawia mi to
radość, Gerard jest po prostu… Gerardem, a na to rady nie ma.
- Jak było u babci? – zapytał, zalewając
kubki wrzątkiem.
- Nudno – skrzywiłem się. –
Pomagałem jej trochę w przygotowaniach do świąt, aby swoje móc spędzić tutaj, z
tobą. Większość czasu piekła, a ja sprzątałem dom, stroiłem choinkę i wieszałem
łańcuchy gdzie popadnie.
- Fajnie. – Postawił przede mną naczynie
z parującą kawą.
Czułem, jak stoi z tyłu, lecz nie
odwróciłem się. Skoro on nie potrafi okazać mi w normalny sposób swoich uczuć,
ja też mogę zacząć go ignorować. Miałem nadzieję, że moja postawa wywrze na nim
odpowiednie wrażenie i wywoła pożądane przeze mnie reakcje.
Kiedy
poczułem ręce Gerarda krzyżujące się na mojej klatce piersiowej, a jego nos w zagłębieniu
mojej szyi, uśmiechnąłem się lekko w duchu.
- Stęskniłem się – mruknął przymilnie.
– Bardzo – zagarnął mnie mocniej do siebie, całując w obojczyk.
Przymknąłem powieki, wplatając delikatnie
palce w jego włosy. Zjechałem powoli dłonią na kark chłopaka, ściągając
bardziej ku sobie.
- Ja też. Przecież wiesz –
szepnąłem.
- Wiem – pocałował mnie, kiedy
odchyliłem się bardziej do tyłu. – Nie chciałbyś iść na górę? – mruknął mi do
ucha.
Spojrzałem na niego z nieśmiałym
uśmiechem na ustach i pokiwałem głową, wstając szybko z krzesła, aby zarzucić
mu ręce na szyję. Naparłem gwałtownie na jego wargi, będąc spragnionym tych miękkich
ust. Gerard zaśmiał się cicho, zamykając mnie we własnych ramionach.
- Cieszę się na te święta –
powiedział tak cicho, że niemal niedosłyszalnie.
- Cieszysz się – powtórzyłem z
niedowierzaniem.
- Tak.
***
To miała być miniaturka na
święta, ale całkowicie o niej zapomniałam i odnalazłam dopiero dzisiaj w
notatkach na telefonie XD Stwierdziłam, że szkoda by było, gdyby leżała w
wersji roboczej i nie ujrzała światła dziennego, mimo że jest niedopracowana, a
czas oraz okoliczności akcji są strasznie naciągane. Po prostu na maksa
przesłodzona świąteczna miniaturka, no! Nie chciałam także, abyście bez ani
jednej notki czekali tyle na rozdziały Lilii, więc…
Co treść tego posta miała na
celu? Zwyczajnie chciałam pokazać chyba inne oblicze Gerarda. Niby zimny i lekceważący,
ale poprzez zdawkowe pytania chciał pokazać, jak bardzo za Frankiem tęsknił. Z jednej
strony obojętność, lecz jakby czytać między wierszami – wielka miłość tłumiona
przez niechęć wykazania pewnego rodzaju słabości, bo przecież tak podobne zapędy
mój kochany Way definiuje :3 Mam nadzieję, że wam się podobało, bo mnie
osobiście rozczuliło XD Chyba to pisałam, jak miałam okres ;_; Do zobaczenia za…
prawie tydzień :>
Aww, właśnie takich bohaterów kocham - niby oschły drań, a tak naprawdę bardzo emocjonalny, tylko może nie do końca umiejący to pokazać. Było słodko i bardzo dobrze, trochę fluff'u od czasu do czasu nikomu nie zaszkodzi :)
OdpowiedzUsuńMxMS
Słodka miniaturka <3
OdpowiedzUsuńxoxo
Nie zgadłaś. Nie popłakałam się, bo nie miałam ku temu powodów. Cholernie namęczyłam się pisząc poprzedni komentarz xDDD
UsuńBardzo fajne. Właśnie takiego Gerda lubię-niby oschły, ale taki romantyczny, miły i w ogóle...
OdpowiedzUsuńByło bardzo słodko, uroczo i po prostu przecudnie. Jaka szkoda, że to tylko miniaturka :(
Czekam na rozdział Lilii
BulletproofBlade
http://welaughasdie.blogspot.com/
Aw aw aw, jakie słitaśne to to. Wracaj do nas, Dasiu! :*
OdpowiedzUsuń