X5
- Łyżka, nożyk i śliniaczek, je
śniadanie niemowlaczek. Na śliniaczku misie siedzą, pewnie też śniadanie jedzą
– szeptał chłopak, który został posadzony obok mnie przez sanitariusza.
Spojrzałem na niego lekko speszonym wzrokiem i wróciłem do spożywania swojego
obiadu.
W ostatnich dniach czułem
się nieco samotny oraz przygnębiony. Luke z dnia na dzień zniknął z mojego
życia. Krążące plotki mówiły, że przeniesiono go na oddział zamknięty. Cały ówczesny poranek opisywałem jako
niesamowicie specyficzny i chyba najbardziej dziwny spośród wszystkich jakie
przeżyłem w tym zakładzie. Obudziłem się stosunkowo wcześnie; zupełnie
instynktownie przez poczucie bycia obserwowanym. To nie był pierwszy raz, kiedy
mój spokój zakłócała mania prześladowcza. Stale mi towarzyszyło – wrażenie
bycia pod ciągłym nadzorem osób trzecich.
- Bu – usłyszałem, kiedy
spotkałem się twarzą w twarz z zamaskowanym Lukiem. Wrzasnąłem. Chłopak zwisał
głową w dół, trzymając nogi na górnej pryczy. Przymknąłem powieki, oddychając
głęboko.
- Przestraszyłeś mnie –
szepnąłem, starając się uspokoić serce.
- No wiem – odparł całkiem
poważnie. Pierwszym, co przykuło od razu moją uwagę, były świeże plamy krwi na
jego masce. Zdrętwiałem. Od strony korytarza zaczęły do nas docierać odgłosy
szybkich kroków oraz kilka podniesionych głosów pielęgniarek i pielęgniarzy.
Instynktownie już czułem, że wiem, co wyznaczyło ich cel.
- Luke… - zacząłem
niepewnie. Chłopak w odpowiedzi jednak tylko się zaśmiał, zdejmując swój
ukochany rekwizyt. Podał mi go ostrożnie, zeskakując z pryczy.
-
To nie powinno długo potrwać – zapewnił, przeczesując sobie powoli włosy
palcami, jakby upajał się wykonywaniem tej czynności. Stanął przodem do okna,
krzyżując dłonie na karku.
Łyżka, nożyk i śliniaczek,
je śniadanie niemowlaczek. Na śliniaczku misie siedzą, pewnie też śniadanie
jedzą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz