środa, 3 października 2018

Take Care of My Soul


X5



              - Łyżka, nożyk i śliniaczek, je śniadanie niemowlaczek. Na śliniaczku misie siedzą, pewnie też śniadanie jedzą – szeptał chłopak, który został posadzony obok mnie przez sanitariusza. Spojrzałem na niego lekko speszonym wzrokiem i wróciłem do spożywania swojego obiadu.

W ostatnich dniach czułem się nieco samotny oraz przygnębiony. Luke z dnia na dzień zniknął z mojego życia. Krążące plotki mówiły, że przeniesiono go na oddział zamknięty.  Cały ówczesny poranek opisywałem jako niesamowicie specyficzny i chyba najbardziej dziwny spośród wszystkich jakie przeżyłem w tym zakładzie. Obudziłem się stosunkowo wcześnie; zupełnie instynktownie przez poczucie bycia obserwowanym. To nie był pierwszy raz, kiedy mój spokój zakłócała mania prześladowcza. Stale mi towarzyszyło – wrażenie bycia pod ciągłym nadzorem osób trzecich.
- Bu – usłyszałem, kiedy spotkałem się twarzą w twarz z zamaskowanym Lukiem. Wrzasnąłem. Chłopak zwisał głową w dół, trzymając nogi na górnej pryczy. Przymknąłem powieki, oddychając głęboko.
- Przestraszyłeś mnie – szepnąłem, starając się uspokoić serce.
- No wiem – odparł całkiem poważnie. Pierwszym, co przykuło od razu moją uwagę, były świeże plamy krwi na jego masce. Zdrętwiałem. Od strony korytarza zaczęły do nas docierać odgłosy szybkich kroków oraz kilka podniesionych głosów pielęgniarek i pielęgniarzy. Instynktownie już czułem, że wiem, co wyznaczyło ich cel.
- Luke… - zacząłem niepewnie. Chłopak w odpowiedzi jednak tylko się zaśmiał, zdejmując swój ukochany rekwizyt. Podał mi go ostrożnie, zeskakując z pryczy.
- To nie powinno długo potrwać – zapewnił, przeczesując sobie powoli włosy palcami, jakby upajał się wykonywaniem tej czynności. Stanął przodem do okna, krzyżując dłonie na karku.


Łyżka, nożyk i śliniaczek, je śniadanie niemowlaczek. Na śliniaczku misie siedzą, pewnie też śniadanie jedzą.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz